17/08/2013

Twenty - seven

- Cholera, Sam zjedz coś - mruknął po raz kolejny Justin, kiedy wszedł do swojego pokoju, w którym leżałam. Wszystko szło nie po mojej myśli. Wszystko się psuło. Zaczynając od ojca, który zmarł zostawiając mi swoje długi, moją przyjaciółkę, która wolała spędzać czas ze swoim Pseudo chłopakiem i kończąc na ciągłych kłótniach moich i Justina. Miałam po prostu wszystkiego dość i jedynie na co miałam ochotę to leżeć w łóżku i marudzić jakie to mam beznadziejne życie. Bo chyba tylko na to się nadaję. Poczułam ukłucie w sercu i wiedziałam, że za chwilę znowu się rozpłacze, czego nie chciałam dopuścić.
- Spójrz na mnie - powiedział łagodnym ale stanowczym głosem. Niechętnie przeniosłam swój wzrok na zmartwioną twarz Justina i po raz setny moje wyrzuty sumienia się odezwały.- Zjesz?
 Pokręciłam przecząco głową. Mimo, że w moim brzuchu odbywał się właśnie koncert, to nie miałam ochoty na zjedzenie czegokolwiek. Po prostu czułam, że moje gardło jest na tyle ściśnięte, że nawet nie przełknęłabym zwykłą wodę.
- Sam - jęknął i przeczesał dłonią swoje nieułożone włosy. Dopiero teraz zauważyłam worki pod jego oczami i zmęczony wyraz twarzy.
- Spałeś coś? - wymamrotałam ledwie słyszalnie. Nie mówiłam od wczorajszego pogrzebu, przez całą noc i do teraz, czyli do pory obiadowej. Westchnął głośno i ciężko.
- Umm.. Nie miałem ochoty - powiedział powoli każde słowo. Zmarszczyłam brwi i w końcu podniosłam się do pozycji siedzącej. Opatuliłam szczelnie swoje zmarznięte ciało kocem, a Justin usiadł naprzeciwko mnie. Wiedziałam, że okłamał mnie. I wiedziałam, gdzie tak naprawdę był.
- Byłeś w klubie, prawda? - spytałam doskonale znając odpowiedzieć.- I się naćpałeś - warknęłam. Nienawidziłam, kiedy to robił, a brał to naprawdę często. Ostatnimi dniami coraz częściej. I to ja czułam się temu wszystkiemu winna.
- Tak dokładnie to na domówce - poprawił mnie, na co prychnęłam głośno i pokręciłam głową z dezaprobatą.- I tylko trochę - dodał.
- Tylko winny się tłumaczy - mruknęłam nawet na niego nie patrząc. Gapiłam się w ścianę, a ręce miałam skrzyżowane. Warknął tylko cicho i położył palec wskazujący i kciuk na moim podbródku każąc mi tym samym spojrzenie na niego. Przesunął delikatnie moją twarz i natychmiast zamknęłam swoje oczy, żeby na niego nie patrzeć. Jedyna rzecz, jaka właśnie mnie w nim obrzydzała to fakt, że ćpał. Przez to był agresywniejszy, a robiąc komuś krzywdę, swoim śmiechem, który bezczelnie z niego wypływał kompletnie nie pomagał.
- Musiałem - wyszeptał surowo i przyjrzał mi się dokładnie. Lustrował każdy szczegół mojej twarzy. Praktycznie wypalał dziurę swoim wzrokiem w moją twarz. Czułam się nieswojo, ale twardo patrzyłam w jego oczy.
- Musiałeś? - prychnęłam w końcu.- Musiałeś, bo co? Bo ci się nudziło? Bo koledzy cię namówili? Bo jesteś uzależniony?
  Otworzył usta, które po chwili przymknął. Wiem, że powiedziałam słowo za dużo, ale powinien wiedzieć co myślę na ten temat.
- Wypominasz mi to, że ćpam od czasu do czasu? - warknął dosyć cicho jak na niego. Pomimo tego i tak po moim ciele przebiegł zimny, nieprzyjemny dreszcz.- Ja ci nie wypominam tego, jaką czasami jesteś suką! - wybuchnął, a mnie kompletnie zatkało.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś - pokręciłam głową i wyrwałam się wstając z łóżka. Nie powinien tak mówić. Nie powinien mnie nazywać suką. Obiecał mi, że tego nigdy nie zrobi. I nie dotrzymał tej pieprzonej umowy. Ja chcę dla niego jak najlepiej, chcę, żeby przestał ćpać, bo tylko niszczy siebie, a gdyby przedawkował to straciłabym go.
- A jednak - syknął cicho i pokręcił głową.- Nienawidzę, kiedy wypominasz mi to co robię, a ja nie mogę. Coś za coś.
- Ile ty masz lat?! - krzyknęłam i poczułam pieczenie w gardle. Coś czuję, że przez tą kłótnię nie będę mogła długo, długo, długo rozmawiać.- Masz te pieprzone 18 lat, chociaż zachowuj się jak osiemnastolatek, a nie jak pięcioletni gówniarz! - wybuchnęłam i wyrzuciłam ręce w powietrzu.
  Nałożyłam szybko balerinki, które leżały pod kątem i otworzyłam drzwi, przez które chciałam przejść, ale Justin zamknął je moim ciałem, które mocno przygwoździł do nich. Pisnęłam przez ból, który przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Boli - wysyczałam cicho i ledwie słyszalnie. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby się rozpłakać. Od kilku tygodni wszystko załatwiałam płaczem, czułam się taka beznadziejna przez to i słaba.
- Wiesz, że cię kocham, ale chyba rozmawialiśmy na temat mojego ćpania, czyż nie? - warknął i puścił mnie. Warknęłam cicho z bólu i przymknęłam oczy z nadzieją, że dzięki temu ból ustanie.
- Wiem, że rozmawialiśmy, ale jak dobrze pamiętam jesteś moim chłopakiem i nie chcę cię stracić przez to, że jesteś takim idiotą! - krzyknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.- W każdej chwili możesz przedawkować, a wtedy nie ma dla ciebie ratunku - dodałam ciszej.
- Myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby przedawkować? - burknął wściekły i zmierzył mnie oschle wzrokiem.
- Myślę, że jesteś na tyle uzależniony, że tak, możesz przedawkować - powiedziałam tak spokojnie jak potrafiłam.
- Nie mam dziesięciu lat, poradzę sobie - mruknął i przeczesał dłonią swoje włosy.- I nie jestem uzależniony.
- Spytaj się chociażby Chrisa. Od razu powie ci, że jesteś - powiedziałam dumnie. Wiedziałam, że Chris jest świadomy tego, iż Jus jest uzależniony. Nie mówię tu o tym, że musi co chwile brać, bo bez tego żyć nie może, ale ćpa, kiedy jest zły lub szczęśliwy. A zły bądź szczęśliwy jest każdego dnia.
- Dlaczego myślisz, że jestem uzależniony?
- Bo to trzeci dzień z rzędu, w którym nie jesteś sobą.
- A może się zmieniłem?
- Nie sądzę - wywróciłam oczami i wzięłam głęboki oddech. Mówiłam spokojniej, nie miałam po prostu siły na kłótnię.
- Dobra, Boże... - warknął i usiadł obrażony na łóżku. Czy wspominałam, że zachowuje się jak dzieciak?
  Zmarszczyłam brwi i obserwowałam jak Justin próbuje się uspokoić.
- Zrozum, że to mnie uspokaja. I nie mam zamiaru z tym skończyć. Poza tym nie ćpałem dobry tydzień - odparł nieco spokojniejszym tonem. Wstał i podszedł do mnie kładąc swoje duże dłonie na mojej talii. Przyciągnął mnie ku sobie i położył swoje czoło na moim.- I przepraszam, że nazwałem cię suką, nie myślę tak.
- Wiem - szepnęłam przytłoczona nagłą bliskością ze strony Justina.- A ty zrozum, że się martwię. Naprawdę wystarczy mi stania przy grobie osoby mi bliskiej.
- Och, przestań już pierdolić. Nigdzie się nie wybieram - westchnął tym razem rozbawiony. Boże, jego humory tak często mu się zmieniają, że czasami wątpię, że Justin jest facetem.
- To nie jest temat do żartów, Justin.
- Kurwaaa - przeciągnął i wywrócił oczami robiąc krok do tyłu.- Zamiast zapomnieć o tym co przed chwilą było, uśmiechnąć się i mnie pocałować, to ty wciąż ciągniesz ten temat.
- Przepraszam?
  Znów wywrócił oczami i podszedł do łóżka kładąc się na nim. Chyba myślał, że pójdę w jego ślady, bo spojrzał na mnie zdziwiony, kiedy ja ciągle stałam obok drzwi.
- Muszę się przejść - wyjaśniłam i otworzyłam drzwi od pokoju.- Wrócę za jakąś godzinę.
- Nie musisz mi się spowiadać - zaśmiał się i położył się na plecach, ręce kładąc pod głowę.
- Gdybym ci nie powiedziała, pewnie byś mnie nie wypuścił - mruknęłam.
- Racja - dodał marszcząc brwi jakby myśląc. Nie myśląc dłużej wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach. W mieszkaniu nie było - o dziwo - Pattie, więc nie miałam z kim chwilę normalnie porozmawiać. Trzasnęłam drzwiami i nakładając słuchawki, które odnalazłam w torebce, którą wcześniej wzięłam z krzesła i włożyłam je do uszu. Podłączyłam je do komórki, gdzie włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i w rytm piosenki zaczęłam iść w stronę... No własnie. Szłam w kompletnie nieznaną mi drogę, ale jakoś to nie przeszkadzało mi za bardzo. Justin i jego mama mieszkali zaraz przy lesie i dobrą godzinę do centrum pieszo. Jakoś nie wyobrażałam siebie jak osoby, która idzie prawię godzinę, a potem wraca, bo Justin zaraz zrobiłby mi awanturę, że byłam zbyt długo. Wybrałam sobie drogę do lasu, która była o wiele krótsza niż ta do centrum. Próbowałam się wyluzować i wyciszyć swój umysł od różnych myśli, ale to było trudniejsze niż myślałam. Nie tak sobie wyobrażałam moje wakacje. Nie sądziłam, że spotkam kogoś takiego jak Justin, mój ojciec umrze, a mnie zostawi najlepsza przyjaciółka, dla wroga mojego chłopaka. To takie popierdolone, że nawet spokojnie o tym pomyśleć nie można. Człowiek natychmiast zaczyna wariować jeśli ma natłok myśli i ja właśnie powoli stawałam się taką osobą. Wciąż nie mogłam otrząsnąć się po śmierci taty i co noc śni mi się jego trumna i on w niej. Był taki spokojny, bezbronny. Jak nie mój ojciec. Za każdym razem kiedy myślę o jego śmierci i pogrzebie od razu przypomina mi się Chloe, która widząc Dave'a natychmiast podeszła do mnie i powiedziała, że musi już iść. Cholera, to był pogrzeb mojego ojca, a ja ledwo trzymałam się na nogach. Mimo tego, moja "najlepsza przyjaciółka" wybrała chłopaka, a ja nie mam nic do gadania. Po prostu zakończyłam naszą przyjaźń. Nie chciałam się pieprzyć później z tymi wszystkimi przeprosinami, które i tak z jej ust byłyby nieszczere. Teraz został mi tylko Justin, który ostatnio zachowuje się jak po pierwszym naszym spotkaniu. Chodzi ciągle na różne imprezy, wraca naćpany i wyżywa się na mnie. Oczywiście słownie, ale to tak samo boli, jak siarczysty plask w policzek. Ja jak zwykle przymykam na to wszystko okiem, aż do dzisiaj. Po prostu nie wytrzymałam i musiałam mu wygarnąć, przez co zostałam nazwana suką. Znowu. To się robi męczące.
 Własnie chciałam wracać, kiedy ktoś zagrodził mi drogę. Pierwsza myśl jaka mi przebiegła po głowie, to Justin, który postanowił mnie śledzić.
- Co do cholery! - krzyknęłam, kiedy ktoś chwycił mnie za nadgarstki i przyciągnął do swojego ciała uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Moje serce na moment stanęło i przysięgam, że nie czułam, że go mam. Podniosłam głowę i zobaczyłam trzech kolesi, którzy stali po każdej mojej stronie i naprzeciwko mnie znajdował się Dave. Zaraz, zaraz.. Co on tu robi?
- Cześć, skarbie - uśmiechnął się wrednie i zdjął moje słuchawki chowając je do moich kieszeni.
- Czego chcesz? - mruknęłam niezadowolona z tej całej sytuacji. Próbowałam jakoś poluźnić mocny uścisk na nadgarstkach, ale jeden z jego gości tylko go wzmocnił.- Możesz powiedzieć mu, żeby nie ściskał tak mocno, bo boli?
- Travis - kiwnął do chłopaka głową, a ten natychmiast poluźnił swój uścisk.- Chloe przez ciebie płakała, wiesz o tym?
- Przeze mnie? - prychnęłam i pokręciłam głową.- To ona zostawiła mnie dla kogoś takiego jak ty - dodałam z odrazą i skrzywiłam się patrząc na niego. Podszedł do mnie i podniósł mój podbródek kciukiem i palcem wskazującym. Niechętnie na niego spojrzałam, kiedy ten ciskał piorunami w moją stronę.
- Słuchaj, no - przerwał na chwilę i zmrużył oczy.- nie pozwalaj sobie.
- Mam się ciebie bać? - zaśmiałam się. Nie wiem co się dzieje, ale moja odważna strona chyba pierwszy raz się obudziła i.. to jest przyjemne.
- Raczej tak - uśmiechnął się szeroko i zbliżył swoją twarz do mojej. Wstrzymałam na chwilę oddech, nie wiedząc jakie on ma zamiary.- Nie podoba mi się, że moja dziwka ryczy - warknął.
- Dziwka?
- Pieprzy się ze mną, kiedy tylko mam na to ochotę. A jeśli ją poproszę może ruchać się nawet z moimi chłopcami - wzruszył ramionami, a ja otworzyłam szeroko oczy. Nie wiedziałam, że moja Chloe byłaby kiedykolwiek do tego zdolna. Jednak nie znasz człowieka tak dobrze jak ci się wydaje.
- Zajebista w tym jest - zaśmiał się chłopak, który stał po mojej lewej stronie. Zmierzyłam go wzrokiem i poczułam obrzydzenie, kiedy Dave musnął swoimi ustami moje. Zaczęłam się wyrywać odwracając głowę.
- Co ty kurwa robisz! - pisnęłam wściekła i bezbronna jednocześnie. Moja odwaga nagle uleciała ze mnie jak powietrze z balona i w tym momencie miałam ochotę po prostu się popłakać.
- Twoja przyjaciółka jest seksowna, ale ciebie pieprzyłbym dniami i nocami - wyszeptał do mojego ucha, a ja poczułam, jak robi mi się słabo. Czułam się słownie zgwałcona i to nie było zbyt przyjemne.
- Jesteś obleśny - warknęłam i przygryzłam dolną wargę.
- Kiedy już wygram z Bieberem w wyścigu, to własnie ty będziesz moją nagrodą - zaśmiał się szorstko i znów przybliżył swoją twarz do mojej. Kiedy chciał znowu mnie pocałować, ktoś go odepchnął, a moje nadgarstki zostały uwolnione spod mocnego uścisku. Dopiero teraz zauważyłam, że przyjechali tu samochodem. Ktoś odciągnął Dave'a ode mnie i własnie siedział na nim bijąc pięściami po jego twarzy. Kumple Dave'a poszli mu z pomocą.
- Ty chuju - syknął chłopak, który siedział na Turnerze*. Dopiero teraz rozpoznałam, że to głos Justina. Co on tutaj robi? Podeszłam tam i patrzyłam jak trójka chłopaków odciąga Justina od pobitego Dave'a, ale Jus sprawnie przywalił tamtym i spojrzał na mnie. Podszedł do mnie i rozłożył ręce, żebym mogła się w niego wtulić. Tak zrobiłam i po chwili Justin obejmował mnie mocno w talii przyciągając do siebie.
- Ciebie wypuścić z domu - pokręcił z rozbawieniem głową. Nie było mi do śmiechu, więc nawet nie zareagowałam.
- Wracajmy - mruknęłam cicho i podniosłam głowę patrząc w jego czekoladowe oczy.
- Co on ci powiedział? - powiedział przez zęby, a jego szczęka natychmiast się zacieśniła. Pokręciłam głową.
- Nic nie powiedział... Po prostu chciał się podroczyć - zaczęłam i ugryzłam się w język. Dlaczego ja go bronię?
 A może dlatego, żeby Justin po dowiedzeniu się nie zabił go na twoich oczach? 
 To już lepsze retoryczne pytanie.
- Chcę tylko wrócić do domu - spojrzałam na niego błagalnie. Wziął głęboki oddech i oderwał się ode mnie chwytając moją dłoń. Tamci już dawno odjechali z nieprzytomnym Dave'm, a ja zauważyłam, że Justin znalazł się tutaj dzięki swojemu samochodowi. Te rzeczy są naprawdę ogromne, jakim cudem ja ich nawet nie zauważyłam?
  Wsiadłam na swoje miejsce, a Justin na swoje i od razu odpalił silnik przyśpieszając, by jak najszybciej znaleźć się w swoim domu. Miałam mętlik w głowie i kompletnie nie wiedziałam co się przed chwilą stało. No bo to wszystko działo się tak szybko, że większość uleciała mi z głowy. Po prostu. Jedynie co pamiętam to Justina okładającego pięściami Dave'a. Wzięłam głęboki oddech i położyłam głowę na oknie patrząc na mijające nas drzewa. Poczułam dłoń Justina na moim udzie.
- Mogłem cię nie puszczać z tego domu - westchnął i czułam jak wzrokiem wypala dziurę w mojej głowie.
- Zapomnij - mruknęłam tylko i przymknęłam swoje oczy. Nie miałam ochoty na drzemkę, dlatego delektowałam się ciszą.
- Przepraszam cię, Sammy.
- Za co? - spytałam otwierając oczy i zmuszając się do spojrzenia na niego.
- Za to co się teraz dzieje. Śmierć twojego ojca, twoja kurewska przyjaciółka, Dave, wszystko - zaczął wymieniać, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
  Cholera, Sam. Przed chwilą wyzwał cię od suki, a ty teraz się uśmiechasz się, bo powiedział to co byś chciała usłyszeć? 
  Jęknęłam wewnętrznie i zagryzłam mocno dolną wargę. Powiedział to co bym chciała usłyszeć... Ale nie zmuszałam go do tego. Sam to powiedział. Sam to z siebie wydusił. To on mnie przeprosił za to na co nie miał wpływu.
- Nie masz za co, Justin - powiedziałam w końcu, a on odwrócił głowę w moją stronę. Posłał mi blady uśmiech i ponownie wzrok skierował na drogę.
- Uwierz mi, że mam - westchnął i skręcił na drogę do jego domu. Patrząc jak długo jechaliśmy zdziwiło mnie, że tak dużo przeszłam. Wysiadłam z samochodu i czekałam, aż Justin zrobi to samo, ale on wciąż siedział w samochodzie. Pochyliłam się, kiedy okno się otworzyło.
- Muszę gdzieś jechać, niedługo wrócę.
- Gdzie? - spytałam.- Mogę jechać z tobą? - dodałam, ale on szybko pokręcił głową.
- Gdybyś wiedziała gdzie jadę, to uciekłabyś ode mnie w podskokach, a tego nie chcę - zmarszczył brwi nie będąc pewnym czy dobrze zrobił, mówiąc to.
- Jesteś płatnym zabójcą?
- Nie - zaśmiał się i pokręcił głową.- Kiedyś ci powiem - dodał i przesiadł się na chwilę na moje miejsce zbliżając swoją twarz do mojej. Musnął delikatnie swoimi ustami moje i wrócił na swoje miejsce.- Wrócę za jakąś godzinę, ewentualnie dwie. Moja mama będzie za pół godziny, więc się nie będziesz nudzić.
- Uważaj na siebie - mruknęłam i wyprostowałam się. Justin odpalił silnik i wyjechał na koniec mi machając. Westchnęłam głośno i stałam tak przed jego domem.
  Czym on się zajmuje, że ukrywa to w jakiejś tajemnicy?

~*~
dobry, mamy 27 rozdział. zbliżamy się do końca, a ja wciąż nie wiem czy zacząć nowe opowiadanie, czy napisać drugą część. ale myślę, że napiszę drugą część, bo końcówka unpredictable będzie... dosyć inne niż wszystkie zakończenia i moje zakończenie będzie miało dużą niewiadomą. dziękuję za ponad 100K wyświetleń, to dla mnie ogrooomny sukces i dziękuję za 63 komentarze pod ostatnim rozdziałem, to bardzo motywujące. właśnie dzięki temu macie wcześniej rozdział niż zawsze ;) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

ask (wszelkie pytania kierujcie właśnie na asku, kiedy rozdział, co będzie w następnym i takie tam:) )
twitter Sam


50 comments:

  1. byłoby bosko gdybyś prowadziła drugą część <3 A rozdział jest nieziemski..już myślałam że Dave ją uprowadzi czy coś ale naszczęście się tak nie stało :> a początek był taki miły bo Justin się o nią martwił <3 kocham ! :)

    ReplyDelete
  2. Anonymous8/17/2013

    Teraz to serio mnie zaskoczyłaś jeśli chodzi o Justina. Rozdział jak zwykle świetny i nie mogę doczekać się nowego x

    ReplyDelete
  3. Anonymous8/17/2013

    nie moge doczekac sie nastepnego:))

    ReplyDelete
  4. Anonymous8/17/2013

    hjdbjhdnie mogę sie juz doczekać następnego :D

    ReplyDelete
  5. oo ♥♥ świetny ;**

    ReplyDelete
  6. Anonymous8/17/2013

    Jak zwykle świetny rozdział :) x

    ReplyDelete
  7. Anonymous8/17/2013

    Nie możesz mowic że koniec tego ff bedzie nietypowy i nie bd drugiej części. Musisz ją napisać.
    Rozdział świetny tak jak zwykle :)
    @TheSecondHope

    ReplyDelete
  8. Oh, cudowne <3
    Ciekawa jestem co też takiego ukrywa tam Justin :)
    Szczerze? Ja po takiej akcji jaką on wywinął Sam nie jestem pewna czy potrafiłabym normalnie z nim rozmawiać. Tym bardziej, że nazwał ją suką! Jaki chłopak mówi tak do swojej ukochanej?!
    Już nie mogę doczekać się kolejnej części ;D

    ReplyDelete
  9. w tym rozdziale Justin mnie zdenerwował egh, jak on mógł nazwać ją suką, przecież ją kocha no dfghjk
    rozdział jak zwykle cudowny :) czekam na kolejny xx

    ReplyDelete
  10. Czytam, czekam na drugą cześć... :)
    w tym opowiadaniu jest cos, co uzależnia. <3

    ReplyDelete
  11. Anonymous8/17/2013

    Kocham to opowiadanie :)

    ReplyDelete
  12. Anonymous8/17/2013

    Jezu, tak bardzo kocham twojego bloga!!!
    Błagam, napisz drugą część, tylko twoje opowiadania motywują mnie do włączenia komputera.
    Dziękuję, że jesteś <3

    ReplyDelete
  13. Anonymous8/17/2013

    Fajnie byłoby gdybyś napisała drugą część :DD Strasznie podoba mi się to opowiadanie i szkoda abyś je kończyła, ale to od ciebie zależy co z nim zrobisz. A co do rozdziału to zajebisty jak zawsze shawty .xoxo

    ReplyDelete
  14. Ja tez jestem za tym żebyś pisała druga czesc :D opowiadanie jest świetne . Kocham <3

    ReplyDelete
  15. Swietnie ze chcialabys zalozyc druga czesc . :*

    ReplyDelete
  16. Anonymous8/17/2013

    ŚWIETNY, ZRESZTĄ JAK ZAWSZE!

    ReplyDelete
  17. Anonymous8/17/2013

    Uwielbiam to opowiadanie więc będę happy jak będzie druga część :D
    Świetny rozdział!!

    @ameneris

    ReplyDelete
  18. Anonymous8/17/2013

    podoba mi się to opowiadanie :D jest mimo wszystko inne niż wszystkie, akcja ładnie się rozwija heh, mogę tylko życzyć Ci przypływu pomysłów i dalszego rozwijania swojego talentu :)

    ReplyDelete
  19. Anonymous8/17/2013

    ldxjlkasehdxhksdnxlkshkdfu *_________________* nie wiem co mam pisać. TO BYŁO GENIALNE! <3 już się nie mogę doczekać NN <3 i czekam na drugą część! :)

    @saaalvame

    ReplyDelete
  20. Mega ! Pisz drugą czesc byloby świetnie :)

    ReplyDelete
  21. Anonymous8/17/2013

    bomba ! a ta scena z davem ehh już myślałam że ją poorwie czy cośjej zrobi a tu bam ! justin :D heh bomba :D:D i mam nadzieje że nn już niebawem :DD
    xoxo

    ReplyDelete
  22. Anonymous8/17/2013

    cudowne. sporo się dzieje. nie mogę się doczekać co będzie dalej. i nie kończ tego, tylko pisz 2 część

    ReplyDelete
  23. Cudowny rodział. *__* Czekam na następny. <3

    ReplyDelete
  24. Anonymous8/17/2013

    super . ;3

    ReplyDelete
  25. Anonymous8/17/2013

    CUDOWNE!
    @Danger12345678

    ReplyDelete
  26. Anonymous8/17/2013

    Boskie <33 pisz drugą część prooosze :)))

    ReplyDelete
  27. Anonymous8/17/2013

    Bardzo przyjemnie czyta się twoje opowiadanie :)
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    A na 2 część to mam ciarki. *,*

    ReplyDelete
  28. Anonymous8/17/2013

    Jestem za drugą częścią , bo juz chyba innego opowiadania nie polubię tak bardzo jak te <3

    ReplyDelete
  29. Anonymous8/18/2013

    Swietne *.*

    ReplyDelete
  30. Anonymous8/18/2013

    Megaaa czekam na. nastepny ;**

    ReplyDelete
  31. Anonymous8/18/2013

    cudowny rozdział <3

    ReplyDelete
  32. Anonymous8/18/2013

    czaaaaaaaaad xx

    ReplyDelete
  33. Anonymous8/18/2013

    Oczywiscie jestem za druga czescia opowiadania !!! <3ten rozdzial byl swietny! Po prostu cie kocham

    ReplyDelete
  34. Kocham to jak piszesz <3 i mam nadzieję, że będzie druga część :)

    ReplyDelete
  35. Anonymous8/18/2013

    jeju, kocham to, druga część będzie na pewno dobrym rozwiązaniem :)

    ReplyDelete
  36. świetny rozdział (:
    Czekam na kolejny.

    /@ClaykaBelieber

    ReplyDelete
  37. Anonymous8/19/2013

    Pisz drugą cześć, to jest świetne<3 ~@TakDirectioner

    ReplyDelete
  38. Anonymous8/19/2013

    shdsry bosko

    ReplyDelete
  39. Anonymous8/19/2013

    Cholera co on kombinuje?! Pisz druga czesc xx

    ReplyDelete
  40. Kuźwa przyznam, że ta Sam już mnie wkurza. Za każdym razem mu wybacza a ja bym wolała jakąś ostrą akcje :D:D
    No ale to całe twoje opowiadanie jest kurwa tak dobre, że masakra. ;)

    ReplyDelete
  41. Anonymous8/21/2013

    Piękny!! Pisz 2część!!!!!!

    ReplyDelete
  42. Super rozdział. <3
    Zapraszam do siebie :-)

    ReplyDelete
  43. Anonymous8/23/2013

    świetny rozdział..i bardzo się cieszę że myślisz nad drugą częścią ;*
    @magda_nivanne

    ReplyDelete
  44. Super rozdział czekam na nn :)
    Zmieniłam nazwę z @JujuMyair na @luuuvvvvmyjuju

    ReplyDelete
  45. Anonymous8/24/2013

    Uwielbiam :)

    ReplyDelete
  46. Anonymous8/24/2013

    świetny rozdział <3

    ReplyDelete
  47. tajemniczy Justin. ciekawe co on takiego robi ;> @TheOneDreamy

    ReplyDelete