01/08/2013

Twenty - five

   Siedziałam na parapecie, a głowę miałam podpartą o okno. Obserwowałam jak krople deszczu z impetem stykały się z różnymi rzeczami rozbryzgując się. Co chwilę ścierałam z policzków słone łzy, które wciąż spływały i nie miały zamiaru przestać. Nie zatrzymywałam ich wiedząc, że to i tak nic nie da. Od tamtego dnia, kiedy spędzałam go z Justinem minął tydzień, a zdążyło wydarzyć się tak wiele. Za wiele. Po naszym pogodzeniu znowu się pokłóciliśmy tak bardzo, że Justin wykrzyknął mi w twarz, że ma dosyć takiej suki, jaką jestem ja. Na następny dzień dowiedziałam się, że mój ojciec nie przeżył i jako dobra córeczka powinnam urządzić mu pogrzeb. Gorzej, że nie mam żadnych pieniędzy, ale coś skromnego powinnam mu urządzić. Dwa dni później poszłam do klubu przytłoczona całą sytuacją i urwał mi się film. Pamiętam, że znalazłam się w swoim domu i widziałam jak przez mgłę Justina. Ale nie wiem, czy to on mnie przyniósł, czy miałam takie omamy. Od kilku dni wciąż siedzę w swoim pokoju, na parapecie i obserwuję deszcz, który idealnie opisywał mój stan. Nieodzywanie się z Justinem źle na mnie wpływało i szczerze powiedziawszy tak cholernie za nim tęskniłam. Brakuje mi jego pocałunków i uścisków, którymi mną obdarowywał. Od tamtej pory w ogóle się do mnie nie odezwał, nie spytał się co z ojcem, czy ze mną w porządku. Tak jakby rozpłynął się w powietrzu i chciał, abym o nim zapomniała. Nawet za sto lat nie potrafiłabym zapomnieć o nim. Za dużo zmienił w moim życiu.
  Kiedy w głowie pojawiła mi się uśmiechnięta twarz Justina wybuchłam po raz setny dzisiaj głośnym płaczem. Podciągnęłam rękawy od bluzy i otarłam kilka łez, po czym zeszłam w końcu z parapetu. Nałożyłam kapcie na moje małe stopy i podreptałam na dół, kiedy usłyszałam donośne pukanie. Przekręciłam kluczyk w drzwiach i je otworzyłam.
- J-Justin? - wyszeptałam całkowicie zaskoczona jego obecnością. Poprawiłam niedbale swoje włosy z nadzieją, że to poprawi mój stan.
- Cześć - uśmiechnął się głupkowato i położył głowę o framugę drzwi.- Tęskniłem za tobą.
- Justin, ja t... - przerwałam i zmrużyłam oczy, by móc lepiej mu się przyjrzeć. Poczułam jak złość zaczyna panować nam moim ciałem, a moja ręka świerzbiła, żeby przywalić mu w twarz.- Czy ty ćpałeś?!
- Zapewne znasz odpowiedź - wybełkotał i przybliżył swoją twarz do mojej. Odsunęłam się od niego tym samym dając mu dojście do środka mojego mieszkania. Chwiejnym krokiem wszedł do domu i od razu przygwoździł mnie do ściany. Kiedy moje plecy napotkały się na ścianę, jęknęłam głośno czując przeszywający mnie ogromny ból.
- Puść - wyszeptałam, gdy zaczęło brakować mi tchu. Wzmocnił swój uścisk i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Powiedziałem, że tęskniłem za tobą - warknął w moje usta, zanim się w nie wpił. Prawie zmiażdżył mnie swoim pocałunkiem. Oczywiście nie dosłownie. I o ile można nazwać to pocałunkiem. Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale wiedziałam, że nie mam z nim szans. Jego siła jaką obdarowywał mnie przy każdym uderzeniu mnie w ścianę była potężna i powoli traciłam siły na jakąkolwiek walkę.
- Justin - szepnęłam tak cicho, że miałam wrażenie, iż tego nawet nie usłyszał. Po moim policzku spłynęła łza, w momencie, kiedy moje plecy po raz kolejny napotkały się ze ścianą. Wiedziałam, że się naćpał, ale bolało mnie to, że zachowywał się wobec mnie w taki sposób. W taki sposób, jakby specjalnie robił wszystko, żebym zaczęła się go bać. I mimo, że powoli tak się działo, to miłość do Justina skutecznie likwidowała mój strach do niego. To chore, ale kochałam go tak mocno, że inne uczucia nie wchodziły w grę.
  Poczułam ogromną ulgę, kiedy Justin puścił mnie i odszedł kilka kroków w tył.
- S-Sam.. Ja... - zaczął bełkotać. Stracił na moment równowagę i, żeby się nie przewrócić musiał się przetrzymać ściany. Objęłam się rękoma wokół pasa z nadzieją, że to w jakiś sposób uchroni mnie od wszystkiego.- C-Chodźmy zatańczyć! - krzyknął entuzjastycznie jakby zapominając o tym, co przed chwilą się stało. Uniosłam jedną brew ku górze i spojrzałam na niego jak na idiotę. Wyszukał moje dłonie i zaczął iść w stronę salonu. Spowalniałam go, bo wlokłam się za nim przez ból w części kręgosłupa. Kiedy się tam znaleźliśmy, Justin podszedł do wieży i włączył ją. Na moje "szczęście" leciała wolna piosenka. Nie powstrzymałam chichotu, gdy Justin próbował iść seksownym krokiem, a wychodziło mu dosyć niezgrabnie. Objął mnie delikatnie w pasie i podniósł, tak, że swoje małe stópki ułożyłam na jego ogromnych nogach. Objęłam rękoma jego szyję i położyłam głowę na jego torsie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak niska jestem przy Justinie.
  Mimo tego, że wtargnął do mojego domu po tygodniu nieobecności, przycisnął mnie do ściany a później zaczął ze mną tańczyć to wciąż byłam zła. Na siebie i na niego. Byłam zła na wszystko co się ruszało. Za wszystkie swoje problemy obwiniałam świat, który tak naprawdę nic mi nie zrobił. I pomimo tego, iż Justin to największy dupek jakiego świat nosi to kocham go najbardziej na świecie. Ale to nie jest już moja wina. Ja po prostu dobrowolnie oddałam swoje serce dla niego. To on jest teraz jego opiekunem i nic na to nie poradzę. Mimo, iż Jus zadał mi tyle bólu fizycznego i psychicznego to wiedziałam, że to jest ten facet, bez którego nie wyobrażam sobie życia. I nie pociągała mnie jego niebezpieczna strona, nie pociągał mnie fakt, że uwielbiał się ścigać. Wręcz mnie to przerażało i najchętniej zabroniłabym mu tego, ale to jego życie i to on decyduje co będzie robił.
 I nie obchodziło mnie to, że tańczę z naćpanym Justinem.
- J-ja wiem, że jestem n-największym dupkiem j-jakiego znasz, a-ale... - uciął na chwilę, żeby móc wziąć głęboki oddech. Podniosłam głowę i spojrzałam głęboko w jego czekoladowe oczy. Wiedziałam, że pomimo tego, iż jest naćpany to tam w środku jest mój Justin, który wie co właśnie robi. Byłam pewna, że jutro będzie większość pamiętał.
- Ale? - zachęciłam go by kontynuował. Pewnym ruchem podniósł mnie, a ja natychmiast oplotłam nogami jego talię. Musnęłam delikatnie jego policzek i po chwili poczułam jak siadam na stole. Jus oparł się rękoma, tak, że miał je po obu stronach moich nóg. Przybliżył się do mnie i subtelnie musnął swoimi ustami moje.
- A-ale - zachichotałam przerywając mu tym samym. Uciszyłam się w momencie, gdy zgromił mnie wzrokiem. Oblizał swoje spierzchnięte usta i uśmiechnął się szeroko. Zdecydowanie widać, że coś brał. Najpierw jest spokojny, a potem uśmiecha się jak ostatni idiota. Bez obrazy, Jus...- A-le ten dupek cię tak cholernie k-kocha - wymamrotał niewyraźnie mówiąc.
- Justin ja... - chciałam zacząć mówić, pomimo mojego zszokowania, ale przyłożył wskazującego palca do moich ust i zrobił śmieszną minę.
- Pczekaj - burknął niezadowolony, zapominając dodać literkę "o". Zaśmiałam się cicho kręcąc głową - No i jakbyś n-nie wiedziała to t-ten dupek, to ja! - znowu krzyknął entuzjastycznie i uśmiechnął się cholernie szeroko. Chwyciłam w swoje dłonie jego palca, którego wciąż trzymał na moich wargach i śmiejąc się schowałam jego dłoń w swoich.
- Nie wiedziałam - udałam niedoinformowaną.
- To t-teraz już wiesz! Tym d-dupkiem jestem j-ja!
- Już wiem - kiwnęłam głową i zeszłam ze stołu. Kiedy zobaczyłam, że ziewnął zaśmiałam się po raz setny i chwyciłam jego dłoń.- Chcesz iść spać?
- A pójdziesz ze mną? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Udawałam, że zastanawiam się chwilę, po czym kiwnęłam twierdząco głową. Chciał mnie wziąć na ręce, ale zaprzeczyłam ruchem ręki. Weszłam po schodach pomagając Justinowi i w końcu dotarliśmy do mojego pokoju. Jus jakby był u siebie od razu położył się przy ścianie na łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Zanim się ułożył zdjął bluzkę pokazując swój idealnie wyrzeźbiony tors. Przygryzłam wargę i podeszłam do szatyna kładąc się obok niego. Wtuliłam się w jego ciepły tors i poczułam jak jego ogromnego ręce oplatają mnie w tali i przyciągają jeszcze bliżej siebie. Cmoknęłam jego klatkę piersiową i uniosłam głowę cmokając go w usta.

Justin
  Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Nie otwierając oczu zacząłem macać dłonią miejsce, w którym powinna leżeć moja Sam. Ale jej nie było. Niechętnie otworzyłem oczy i ogromny ból w czaszce niemalże spowodował, że zacząłem krzyczeć. Przekląłem siebie w myślach i usiadłem na łóżku przecierając zaspane oczy. Miałem ochotę sam sobie wyjebać, za to co stało się wczoraj. Pamiętałem wszystko, ale jedną rzecz zapamiętałem najbardziej.

- Czy ty ćpałeś?!
- Zapewne znasz odpowiedź - wybełkotałem i przybliżyłem swoją twarz do jej. Odsunęła się od mnie tym samym dając mi dojście do środka jej mieszkania. Chwiejnym krokiem wszedłem do domu i od razu przygwoździłem ją do ściany. Kiedy jej plecy napotkały się ze ścianą, jęknęła głośno czując przeszywający ją ogromny ból.
- Puść - wyszeptała, gdy zaczęło brakować jej tchu. Wzmocniłem swój uścisk i przybliżyłem swoją twarz do jej.
- Powiedziałem, że tęskniłem za tobą - warknąłem w jej usta.

  Wiedziałem, że wtedy się mnie przestraszyła. To był ten moment, w którym kompletnie nie panowałem nad sobą. Kiedy zauważyłem na jej policzku pojedynczą łzę, oprzytomniałem nieco i stałem się delikatniejszy. Ciągle chciało mi się śmiać i wygłupiać, ale powstrzymywałem się wiedząc, że to pogorszyłoby tylko sprawę. 
  Nie myśląc dłużej wstałem z łóżka i trzymając się za głowę zszedłem na dół do kuchni. 
- Boże, Sam - powiedziałem, kiedy stanąłem przy framudze drzwi. Podbiegłem do kucającej Sammy, która od zbierania szkła miała zakrwawione dłonie i kolana. Podniosłem ją i posadziłem na blacie stołu.
- Zostaw, ja posprzątam - wyszeptała, a jej głos z każdym słowem załamywał się jeszcze bardziej. Dopiero teraz zauważyłem, że płakała. Czyżby przeze mnie? Westchnąłem i pokręciłem głową.
- Siedź tutaj - rozkazałem i sprawnie sprzątnąłem szkło, na koniec wyrzucając je do śmietnika. Poszedłem do łazienki i wziąłem apteczkę, z której potem wyjąłem wodę utlenioną, kilka wacików i bandaże. Wróciłem do kuchni i ucieszyłem się, kiedy Sam siedziała grzecznie na swoim miejscu. Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej policzku tym samym powodując, że spojrzała na mnie.
- Co się stało? - spytałem i musnąłem jej usta swoimi. Oblizałem moje wargi i odsunąłem się biorąc do ręki wodę utlenioną.- Przez kilka sekund zaboli.
  Przygryzła wargę i syknęła, kiedy polałem jej dłonie wodą. Chwyciłem wacik i przetarłem jedną dłoń, a później drugą. Nałożyłem bandaż na lewą dłoń, która miała głębokie rany.
- Jak ty to zrobiłaś? - zaśmiałem się cicho mając nadzieję, że przejdzie ta gęsta atmosfera między nami. 
- Nie wiem - wyszeptała i też się cicho zaśmiała. Uśmiechnąłem się wiedząc, że zaraz jej przejdzie. Zacząłem odkażać kolano, kiedy znowu syknęła nagle przerwałem i spojrzałem na nią.- Kontynuuj - wymamrotała i znów przygryzła wargę. Westchnąłem i zrobiłem to najdelikatniej jak potrafiłem. Na kolanie miała delikatne zadrapanie, więc zrezygnowałem z bandaża. Jedną rękę położyłem na jej plecach, a drugą pod kolano i podniosłem ją. Wyszedłem z kuchni i poszedłem do salonu, gdzie położyłem ją na kanapie. Usiadłem obok niej, a Sam sprawnie przekręciła się tak, że głowę położoną miała na moich kolanach. Chwyciła moją dłoń i musnęła ją swoimi ciepłymi i mokrymi wargami. Drugą dłoń położyłem na jej włosach i zacząłem ją głaskać. 
- No więc co się stało?
- Nic... Chwila słabości - powiedziała cicho i żebym mógł uwierzyć w jej słowa uśmiechnęła się blado. Nie uwierzyłem jej. Zmarszczyłem brwi i ścisnąłem szczękę.
- Saaaam - powiedziałem groźnie, a z moich oczu ciskały piorunami. Westchnęła cichutko i podniosła się siadając obok mnie.
- Czy ty... - przerwała na moment i spuściła wzrok.- Czy ty musisz być nietrzeźwy, żeby wyznać mi, że mnie kochasz? - ostatnie słowa niemalże wyszeptała. Otworzyłem szeroko oczy nie wierząc, że tak pomyślała. 
  Kochałem ją jak nikogo innego. Pokazała mi, że życie czasami potrafi być spoko. Pokazała mi też, że nie wszystkie dziewczyny to dziwki i, że mógłbym pokochać kiedykolwiek kogoś. Osobę, za którą bez wahania oddałbym życie to była własnie moja Sam. A ona się mnie pyta, czy muszę być najebany, żeby okazać swoje uczucia?
- Na naszej randce byłem najebany? - warknąłem zbyt ostro.- Albo kiedy byliśmy na impr... - przerwałem, bo zdałem sobie sprawę, że byłem wtedy pod wpływem narkotyków.
- Justin j...
- Boże, Sam - jęknąłem przerywając jej. Podniosłem ją i posadziłem na swoich kolanach.- Jesteś jedyną dziewczyną, której dałem szansę na coś więcej niż tylko pieprzenie się. Jesteś jedyną dziewczyną, której postanowiłem zaufać. Jesteś jedyną dziewczyną, dzięki której pogodziłem się z matką. Jesteś jedyną dziewczyną, która jest opiekunką mojego serca... Czy to ci nie wystarczy? - wymamrotałem bezsilnie i pokręciłem głową. Sam natychmiast uśmiechnęła się i złożyła na moich ustach namiętny pocałunek. Wplotła dłonie w moje włosy, a ja pogłębiłem nasz pocałunek. Po chwili położyła głowę w zagłębieniu mojej szyi i dłonią jeździła w górę i w dół po moim torsie.
- Justin, ja... Przepraszam, że w to zwątpiłam - wyszeptała.
- Wolę, kiedy jesteś ze mną szczera, niż udawała, że wszystko jest w porządku - westchnąłem i pocałowałem jej czoło. Przymknęła oczy i musnęła mój policzek swoim nosem. Była taka urocza.
- I wiesz co? - spytałem nieco rozbawiony. Mój humor diametralnie się zmienił i w tym momencie miałem ochotę zacząć tańczyć, skakać, cokolwiek.
- Hmm? - podniosła głowę i spojrzała na mnie wyczekująco.
- Kocham cię! - krzyknąłem uśmiechnięty i wpiłem się w jej usta, kiedy na jej twarzy pojawił się najszczerszy uśmiech jakim mnie obdarowała.
  Gdyby ktoś mi powiedział kilka miesięcy temu, że tak zmieni się moje życie, ja zaufam komuś innemu niż samemu sobie i był taki słaby przy mojej dziewczynie to zapewne wybuchnąłbym głośnym śmiechem. Zawsze byłem ten z kamiennym sercem, któremu zależało tylko na tym, żeby przelecieć jak największą ilość seksownym dziewczyn. Ale teraz... Mimo, że tak wiele dziewczyn wciąż mnie pociągało to nie wyobrażam sobie, że mógłbym je pieprzyć. Stałem się taki słaby, ale nie przeszkadza mi to. Uwielbiam sprawiać, żeby Sammy się uśmiechała i uwielbiam, kiedy moi wrogowie jęczą przez ból, jaki im zadałem. Reasumując: jestem lamusem przy Sam, która mnie kocha, a przy wrogach jestem największym skurwielem jaki świat jeszcze nosi. I wiecie co? Nie przeszkadza mi to.

~*~
O M G, przepraszam za tak słaby rozdział, haha. gorszego chyba nie mogłam napisać, ale wiem, że już doczekać się nie możecie, więc go dodaję. mam nadzieję, że nie opieprzycie mnie mocno za takie coś jakim jest 25 rozdział, ale postaram się napisać 26 rozdział o wiele, wiele lepszy.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Jest nowa zakładka z bohaterami na twitterze, więc zaglądajcie i followujcie ich.
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie na asku, który jest po lewej stronie. 

47 comments:

  1. JAAAKI SŁABY? :D świetny jak zawsze :D
    @luvmykeat

    ReplyDelete
  2. jezu kochany, myślałam już, że zrobi jej krzywdę przy tej ścianie. lubie ten rozdział, jest taki... inny
    czekam na nn
    @ilyJilos

    ReplyDelete
  3. Anonymous8/01/2013

    na początku drama.. końcówka najlepsza <3 cudowny rozdział :)

    ReplyDelete
  4. Anonymous8/01/2013

    Kocham, kocham, kocham! *.*

    ReplyDelete
  5. jaki słaby? jest genialny!

    ReplyDelete
  6. za ile rozdzialow bedzie wyscig ?? ^_^

    ReplyDelete
  7. łał .... to jest ZAJEBISTE <333333 czekam na następny ,

    ReplyDelete
  8. Anonymous8/01/2013

    Rozdział jest bardzo dobry! Daleko mu do słabego :D

    @ameneris

    ReplyDelete
  9. Anonymous8/01/2013

    ugh Justin znowu się naćpał -.-
    rozdział genialny więc nie waż się mówić że jest inaczej :) czekam na nn ^^

    ReplyDelete
  10. Anonymous8/01/2013

    piękny!!! kiedy następny rozdział??!!

    ReplyDelete
  11. Anonymous8/01/2013

    Moim zdaniem rozdział nie jest słaby XDD czekam na nn ;)

    ReplyDelete
  12. Anonymous8/01/2013

    Świetnyy ♥ czekam na nastepny :D

    ReplyDelete
  13. Huhuhuh. *-* Aj dooont keeeeeear end low it!XD
    Rozdzial biiistyyyy!x10000000000
    Ale wiesz, jakos nie mam Weny-w poruwnaniu do ciebie- wiec rkomentarz bedzie baaaardzo krotki I typowy. ;/
    Mam nadzieje, ze Jus wyjdzie jeszcze na ludzi...
    Hahahahahahhahhaahahhahahahahahahahahahahhahahahahahahahhahahahahahahahhahahahahahahhahahahhahahahhahahahahhahahahhahahahahahhahahahahha... *histeryczny smiech* hahahahahahahahahhahahahahahahh... Hahahah...hahahahhh...hah *szybko nabiera powagi* NIE. :|
    Weny zyyyyycze!;* /@HorankiTeszczo

    ReplyDelete
  14. Anonymous8/01/2013

    nie wygaduj bzdur! ten rozdział jest cudowny! <3 taki... uczuciowy <3 podoba mi się! *_____*

    @saaalvame

    ReplyDelete
  15. Anonymous8/01/2013

    Ten początek trochę mnie przestraszył co do ich relacji ale potem było słodko. ^^
    @TheSecondHope

    ReplyDelete
  16. Cudowny czekam na następny *3*

    ReplyDelete
  17. Anonymous8/01/2013

    bombowy czekam na next ! :D
    a ten wcale nie taki zły :D heh iekawe o wymyslisz w kolejnych omnomnomm juz sie nie moge doczekać :D
    xoxo

    ReplyDelete
  18. Anonymous8/01/2013

    dobry rozdział, a jak nastepny ma byc lepszy to juz czekam na niego ! :)

    ReplyDelete
  19. podoba mi się ! ♥ kocham ♥ *.* czekam na nn ♥

    ReplyDelete
  20. Anonymous8/01/2013

    slodko, ale justin to wciaz chuj i tak mi szkoda sam, ona jest przy nim taka slaba:/

    ReplyDelete
  21. Anonymous8/01/2013

    Chory związek ale podoba mi się . :)

    ReplyDelete
  22. Świeeetneeee jak zwykle ! ;*

    ReplyDelete
  23. Nie ma za co opieprzać bo jest świetny *.* czekam na nn <3

    ReplyDelete
  24. Wcale ci niewyszedl zly rozdzial ,jest swietny :*

    ReplyDelete
  25. Świetny wyszedł Ci ten rozdział, dawaj szybko kolejny ;3


    /@ClaykaBelieber

    ReplyDelete
  26. Anonymous8/01/2013

    *o* ~@TakDirectioner

    ReplyDelete
  27. Anonymous8/01/2013

    cudowny rozdział <3czekam na następny :) !

    ReplyDelete
  28. Anonymous8/02/2013

    jest cudowny @biebahcatch

    ReplyDelete
  29. Usksbsodjsisjsjsiejdiskwhdissniwwnsisj słaby to jest Justin przy Sam! XD Sastin 4ever

    ReplyDelete
  30. Cudny..
    @juliaa210
    http://jbstory-thelights.blogspot.com/

    ReplyDelete
  31. Anonymous8/02/2013

    kocham <3

    ReplyDelete
  32. Anonymous8/04/2013

    Swietny jak zawsze przepiekny!!

    ReplyDelete
  33. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  34. Ten rozdział jest suuper <3

    ReplyDelete
  35. Anonymous8/05/2013

    ten rozdział jest jednym z najlepszych *_*
    kocham te opowiadanie!;*
    @magda_nivanne

    ReplyDelete
  36. Anonymous8/05/2013

    Genialny <3

    ReplyDelete
  37. Jejku jaki słaby, świetny! Kurde udał ci się nie oszukuje :)
    @siemaJus

    ReplyDelete
  38. Wszystkie rozdziały są cudowne. <3
    kiedy 26.?? Nie moge sie doczekac. !!

    ReplyDelete
  39. Anonymous8/06/2013

    super super super KOCHAM! rozdział zajebisty xx

    @SylviaS_99

    ReplyDelete
  40. ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    ReplyDelete
  41. "Slaby rozdzial"? Poplakalam sie czytajac go, wiec na pewno nie jest slaby! :)

    ReplyDelete